Mimo odważnej deklaracji byłego prezydenta Donalda Trumpa dotyczącej wysokiej, 50-procentowej taryfy celnej na cały import z Unii Europejskiej, globalne rynki finansowe zareagowały niezwykle powściągliwie. To znaczące zagrożenie, upublicznione krótko przed planowanymi spotkaniami dyplomatycznymi USA-UE, w dużej mierze nie wywołało powszechnej paniki, której można by się spodziewać.
Obojętność rynku sygnałem taktyki negocjacyjnej
Stłumiona reakcja rynku była widoczna, ponieważ indeks Stoxx Europe 600 odnotował jedynie marginalny spadek o 1%, co stanowiło wyraźny kontrast w stosunku do bardziej znaczących spadków obserwowanych po podobnych zagrożeniach w poprzednich miesiącach. Analitycy finansowi powszechnie interpretują tę najnowszą wypowiedź nie jako nieuchronną zmianę polityki, lecz raczej jako strategiczny manewr mający na celu wpłynięcie na nadchodzące negocjacje handlowe z Brukselą.
Eksperci, tacy jak Ajay Rajadhyaksha, globalny przewodniczący ds. badań w Barclays, podkreślili niuanse w sformułowaniach użytych przez Trumpa – „zalecał” on taryfę, zamiast stwierdzić, że zostanie ona nałożona. To rozróżnienie wzmacnia pogląd, że groźba jest w dużej mierze kartą przetargową. Rajadhyaksha przekazał klientom swoje przekonanie, że choć analitycy opierają się na domysłach, 50-procentowa taryfa na wszystkie towary z UE jest mało prawdopodobna.
Konsekwencje ekonomiczne dla obu stron
Chociaż 50-procentowa taryfa jest powszechnie odrzucana jako nieprawdopodobna, analitycy przyznają, że ostateczna stawka celna może nadal przekroczyć początkowe oczekiwania. Rajadhyaksha, na przykład, skorygował swoją wcześniejszą prognozę średnich taryf w wysokości 14-17% w górę, sugerując, że realistycznym wynikiem może być liczba bliższa 20%.
Podobnie, Andrew Kenningham, główny ekonomista ds. Europy w Capital Economics, zgodził się, że choć stawka 50% jest bardzo mało prawdopodobna w dłuższej perspektywie, możliwość ta, choć odległa, nie jest zerowa. Kenningham szczegółowo opisał poważne reperkusje gospodarcze, gdyby taki drastyczny środek został wdrożony, szacując potencjalne skurczenie się PKB Niemiec o 1,7% w ciągu trzech lat, z szczególnie negatywnymi skutkami dla Irlandii, jeśli celem byłby sektor farmaceutyczny. Przewiduje, że taryfy ostatecznie ustabilizują się na poziomie około 10%, ale przyznaje, że droga do porozumienia może być burzliwa.
Obciążenie gospodarcze dla Stanów Zjednoczonych byłoby równie znaczące. Przy imporcie z Europy w wysokości 606 miliardów dolarów w ubiegłym roku, 50-procentowa taryfa nałożyłaby bezpośredni koszt ponad 300 miliardów dolarów. Analiza Rajadhyakshy wskazuje, że około 60% tego kosztu, co równa się około 180 miliardom dolarów, bezpośrednio obciążyłoby amerykańskich konsumentów, a nie europejskich eksporterów. Ten scenariusz przypomina konflikt handlowy z Chinami z 2018 roku, kiedy USA ostatecznie uznały koszty ekonomiczne za zbyt wysokie. Analitycy sugerują podobną niechęć do ponoszenia tak wysokiej ceny, zwłaszcza że UE jest największym partnerem handlowym Ameryki.
Europa przygotowuje środki zaradcze
Państwa europejskie nie są biernymi obserwatorami tej dynamiki. Inga Fechner, starsza ekonomistka w ING, potwierdziła, że UE przygotowała już taryfy odwetowe, gotowe do wdrożenia do 14 lipca, jeśli USA zrealizują swoje groźby. Fechner postrzega agresywne stanowisko Trumpa jako wstępny ruch w negocjacjach, odzwierciedlający wcześniejsze strategie, takie jak jego podejście przed tymczasowym porozumieniem z Chinami.
Gdyby rozmowy się załamały, Bruksela ma szerszy arsenał niż tylko taryfy. UE mogłaby rozważyć takie środki jak zaostrzone regulacje wobec amerykańskich firm technologicznych, opóźnianie nowych licencji, ograniczanie dostępu do zamówień publicznych oraz ograniczanie inwestycji i dostępu do własności intelektualnej za pośrednictwem swojego Anti-Coercion Instrument. Fechner ostrzega, że pełne wdrożenie groźby Trumpa mogłoby zmniejszyć PKB strefy euro o 0,6 punktu procentowego, potencjalnie spychając blok w recesję.
Salomon Fiedler, ekonomista w Berenberg, podkreślił, że obie potęgi gospodarcze znacznie ucierpiałyby z powodu 50-procentowej taryfy. Zauważył również, że zwiększona presja kosztowa mogłaby zmusić Rezerwę Federalną do przedłużenia wysokich stóp procentowych w USA, opóźniając w ten sposób wszelkie potencjalne obniżki stóp. Fiedler ostatecznie wnioskuje, że samonapędzające się szkody gospodarcze dla USA sprawiają, że pełne wdrożenie jest mało prawdopodobne, choć sama groźba mogłaby utrwalić 10-procentową taryfę bazową, którą Trump już nałożył na różnych partnerów handlowych.

Krzysztof to redaktor, którego ciekawość świata i nieustanna chęć nauki przekładają się na wyjątkowo przystępne artykuły o inwestycjach oraz kryptowalutach. W serwisie bizner.pl słynie z umiejętności tłumaczenia skomplikowanych zagadnień na język zrozumiały nawet dla laików – zawsze z lekkim przymrużeniem oka. Jego teksty przypominają dobrze zdywersyfikowany portfel inwestycyjny: pełne wartościowych informacji, ale nigdy nie pozbawione humorystycznego akcentu, który rozluźnia nawet najbardziej napięte tematy rynkowe.